Okropnie smutny, smętny gniot bez fabuly. Uwielbiam pierwsza czesc, wiedzialam, ze nic jej nie przebije, ale to, co dzis ogladalam w kinie to nawet nie byla czesc moich i tak zanizonych oczekiwan.
Uwaga spoiler:
Zbudowanie fabuly na usmierceniu glownej bohaterki, banalnym przeslaniom typu "rzucam wszystko rodzina jest najwazniejsza"... Sentymenty, ciąza, porod, placz, zal, bol, chrzciny dziecka i spiew ze zmarla matka, ktora "jest nadal z toba i zawsze bedzie" OMG!!! Spodziewalam sie komedi, serio. Nie lubie banałow, ktore na co dzien wypelniaja nam czas. W kinie szukalam odprezenia od codziennych smutkow. Niestety zawiodlam sie. Uwazam, ze film zrobiony sztucznie, z nastawieniem na ZYSK tylko i wylacznie.
Nie byłoby tak źle, gdyby we wspomnieniach Donna poznała Sama, Billa i Harry'ego we właściwej kolejności, we właściwych kolejnościach oraz żeby odpowiednio wyglądali (Sam - hipis, Bill - pół-hippis, Harry - metalowiec). I gdyby Tanya i Rosie nie wiedziały od początku o przygodach Donny. Nie lekceważyć tylu rzeczy (choć moim zdaniem Cher - według oryginału nieżyjąca matka Donny -akurat jest najjaśniejszym punktem fabuły, a Andy Garcia nie do poznania też na plus). Aktorsko nie zawodzi.
Dokladnie. Zdaje się, ze rezyser nie zbyt dokladnie ogladal pierwsza czesc... hahah..
luki w fabule straszne, Harry powinien spotkać się z Donną w Grecji na wyspie a nie zdążył na prom i nie spotkał się i nie dał jej gitary, na której gra i spiewa w pierwszej części, "pożyczając" ją sobie od Donny. Wtedy by się spinało. To że Sam wraca, a ta już jest z Billem na łódce, to się zgadza. Ta pani fajnie informuje Sama, jak się Donna pocieszyła :) Nie czepiałabym się wyglądu chłopaków, bo w pierwszej części dojrzałym facetom założyli peruki żeby wyglądali na 20 lat, to też było słabe.
Tak bardzo sie zgadzam. Jedynka ma świeżość, naturalność. Celem było opowiedzenie historii, a nie odtworzenie i interpretacja. po co tam w ogóle była cher XDDDD
Zgadzam się - chała straszna. Sklecona naprędce dla kasy. Ale przynajmniej piosenki Abby są bardzo dobre i, jak się okazuje, ponadczasowe. Natomiast sama fabuła jest bardzo wątła i przewidywalna, a piosenki słabo się z nią kleją. Przedstawione w wielu wariantach przesłanie filmu - że żyć można (należy?) tylko w mocno zakochanej w sobie parze - nierealistyczne, banalne i eksponowane zbyt nachalnie. Trzech młodych panów - byłych kochanków głównej bohaterki - jak sklonowani (różnią się tylko kolorem włosów). Lily James (młoda Donna) i Amanda Seyfried (Sophie) grają na jednej nucie - nucie słodkiej idiotki. Podobała mi się Alexa Davies (jako młoda Rosie) - natomiast Jessica Keenan Wynn (jako młoda Tanya) wyglądała jak tania dziwka.
Poza tym: sex z trzema nieznajomymi w krótkim czasie bez zabezpieczeń jest ryzykowny! Dla obu stron zresztą ;)
Mnie też nie przypadło do gustu Już pierwsza część była mocno średnia ale ta ... Ot takie przygody młodej naiwnej puszczalskiej, która odklejona rzeczywistości żyje mrzonkami ale jak to w kolorowych, słodkich bajkach wszystkiemu daje radę i fajnie się kończy Ale ani krzty w tym nie ma prawdziwej romantyczności, wdzięku i uczucia. Pomysłu na scenariusz w moim odczuciu, żadnego w tym też nie widziałem chyba, że scenariuszem można nazwać wątpliwie sklejające się, przeplatane piosenkami krótkie, płytkie scenki. I aż żal, że pojawia się tam plejada moich ulubionych aktorów I jeszcze ciekawostka jeśli chodzi o wokalną stronę tego filmidła Otóż im ze starszego gardła dobywały się dźwięki tym lepiej mi w uchu brzmiało a już jak się pojawiła Cher to ... i śmiesznie przez chwile było a przede wszystkim dźwięcznie (fakt, że Fernando to mój ulubiony kawałek ABBY) Tak więc od mnie plusik za krótki i fajny epizod z Cher Ale to jak dla mnie wszystkie jasne strony
zgadzam się.. cały film to stypa... pierwsz była kultowa... jeżeli M.S. nie chciała wziąć udział w 2 części to może trzeba było zrezygnować ;p .. jeżeli historia młodej donny no jeszcze spoko
Zgadzam się, bardzo komercyjny i bez fabuły. Zmęczyłam się okrutnie oglądając ten film...